Jak drogowcy walczą z zimą?
Mrozy i śniegi utrzymują się, z lekkimi przerwami, od dobrych kilku tygodni więc już na pewno możemy mówić o cięższej niż zeszłoroczna, dwutygodniowej zimie. Obfite opady białego puchu to zmora dla kierowców i pełne ręce, a raczej pługi, roboty dla tych, którzy zmaganiem z zimą zajmują się zawodowo. Sprawdziliśmy jak to się robi w Krakowie.
Sroga zima to dla budżetu miasta spore obciążenie. Dwa lata temu gdy śniegi i mrozy trzymały aż do kwietnia z miejskiej kasy na posypywanie i odśnieżanie dróg oraz chodników poszło w sumie ponad 30 milionów złotych. To o wiele więcej niż się spodziewano i Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania w Krakowie musiało wnioskować do prezydenta Krakowa o dodatkowe fundusze na walkę z zimą. Rok temu skutki zimy kosztowały Kraków dużo mniej, bo około 10 milionów z przygotowanych 25. Zaoszczędzone pieniądze wydano na utrzymanie porządku w lecie.
Bieżąca zima pochłonęła jak do tej pory 7,5 miliona złotych. Trudno przewidzieć ile potrwa jeszcze zimowa aura. A jedna porządna akcja odśnieżania całego miasta to koszt nawet 2,5 miliona złotych.
Zadaniem dyspozytorów MPO jest stałe monitorowanie prognoz i szybka reakcja na opady. Przykładowo w poprzednią sobotę w sumie 77 jednostek szykowało ulice oraz chodniki na spodziewane opady w Krakowie. Były to auta, zespoły do odśnieżania, ciągniki, które posypywały chodniki piaskiem, a drogi solą. Ma to na celu przyspieszenie rozpuszczania się śniegi oraz zapobieganie powstawania gołoledzi. W minioną niedzielę jednostek pracowało już 168 pojazdów, co stanowi 80% całej dyspozycji Krakowa.